© 2018 - 2025 Karnet Narciarski Tatry Super Ski
Rozsiądź się wygodnie w saniach, na ciepłych kocach i skórach, przy dźwiękach dzwonków i blasku pochodni. Wszystko po to, by udać się w wyjątkową podróż po najpiękniejszych miejscach Podhala, takich jak Zakopane, Bukowina Tatrzańska, Białka Tatrzańska czy nawet Morskie Oko. W tę zabiorą Was „Kuligi Białka Tatrzańska”, które zapewnią zarówno obcowanie z górską przyrodą, jak i doświadczenie tego, czym jest końska ścigacka.
Dlaczego kulig to obowiązkowy punkt wizyty na Podhalu?
Jacek Babiarz, właściciel „Kuligi Białka Tatrzańska”: Jazda drewnianymi saniami ciągniętymi przez silne konie to ekscytujące przeżycie. Z doświadczenia wiemy, że przejażdżka równie mocno zachwyci ciekawego świata 5-latka, jak i statecznych 80-latków. To forma spędzenia czasu jest idealna dla rodziny z dziećmi, pary i grupy znajomych.
Kulig to doskonała forma relaksu – natura, oddalenie od zgiełku miasta i cudowne widoki. Turyści mogą z nami naprawdę poznać Podhale. Woźnica białczańskich kuligów Jacek Babiarz – ze znanym wszystkim urokiem – nie tylko zawiezie w urokliwe miejsca, ale też o nich chętnie opowie. W trakcie 2,5-godzinnej przejażdżki można „liznąć” nieco kultury i zwyczajów naszego regionu.
Jakie miejsca mogą zobaczyć turyści?
Anna Babiarz: Oczywiście są to nasze podhalańskie klasyki – Zakopane, Bukowina Tatrzańska, Białka Tatrzańska czy Morskie Oko. Jednak dbamy o to, aby turyści zobaczyli również te mniej popularne miejsca. Jedna z naszych zimowych tras prowadzi z Białki Dolnej do Górnej. Chętnie pokazujemy również uroczą wieś spiską, czyli Jurgów.
Dodam, że wycieczkę możemy zarezerwować zarówno w ciągu dnia, jak i wieczorem. Atrakcje również dopasowujemy do potrzeb turystów.
A co czeka na tych, którzy wybiorą się na taką wycieczkę?
Anna Babiarz: Na pewno gorąca atmosfera, jak na Podhale przystało! Nawet przy bardzo niskich temperaturach. Na saniach, oprócz pochodni i ciepłych kocy, podróżnych rozgrzejemy gorącą herbatą z cytryną. Rzecz jasna, chętnym serwujemy mocniejszy trunek – herbatkę z prądem!
Podczas podróży przewidziana jest także… biesiada. Ta odbywa się w szałasie z ogniskiem. Rozpalamy je drzewem iglastym, czasami wspólnie z turystami. To moment na to, aby wspólnie upiec, a następnie zjeść pyszną kiełbaskę, kaszankę, a nawet… barana. Nie może także zabraknąć regionalnych smakołyków. Tutaj króluje kwaśnica, bigos i oczywiście oscypek.
Tym, którzy chcieliby potupać nóżką do prawdziwej góralskiej nuty, na życzenie, do tańca zagrać może góralska kapela w oryginalnych, regionalnych strojach. W duchu dobrej zabawy i podhalańskich tradycji pobyt na pewno będzie niezapomniany i wesoły, że hej!
Jacek Babiarz: To jednak nie wszystko. Atrakcją zarówno dla młodszych, jak i starszych turystów będzie również opieka nad końmi. Podczas postoju przykrywamy je kocami lub derkami ocieplanymi i przeciwdeszczowymi. Oczywiście przerwa to także czas na posiłek. Zwierzęta jedzą wtedy najczęściej tzw. sieczkę, czyli ciętą słomę – samą lub z owsem. Podajemy im ją w specjalnym worku, który w zależności do regionu Podhala, nazywa się karmiocą lub obrotnicą.
Mimo że kalendarzowa zima w pełni to czasami aura potrafi zaskoczyć i śniegu na próżno szukać, nawet w górskich miasteczkach. Co wtedy?
Jacek Babiarz: Działamy nie tylko jak jest śnieżnie. Gdy jest ciepło, turystów wozimy klasycznymi powozami, które zamiast płozów mają koła.
Wycieczka kuligiem wydaje się być dobrym pomysłem na spędzenie czasu ze znajomymi, ale i na specjalną okazję…
Anna Babiarz: To prawda! Sanna po śniegu to świetna zabawa dla rodzin, przyjaciół, większych grup, ale także dla par! Bryczkę można zamówić również na ważne uroczystości. Kulig będzie świetnym urozmaiceniem i scenariuszem na różne okazje takie jak: ślub, chrzciny, jubileusze, Święta Bożego Narodzenia czy Sylwestra. Przejażdżka pod rozgwieżdżonym niebem, przy zimowej scenerii i blasku księżyca to doskonała okazja by poprosić ukochaną o rękę i wręczyć jej zaręczynowy pierścionek.
Jacek Babiarz: Turyści często angażują nas w przygotowywanie niespodzianek. Pamiętam, jak kiedyś zostałem wysłany po kwiaty i z tym bukietem jechałem do Białki Środkowej. Na miejscu czekała na mnie dziewczyna, która była przekonana, że na spotkanie wyjdzie jej (wtedy jeszcze) chłopak. Była bardziej niż zaskoczona kiedy zobaczyła mnie, na saniach z kwiatami. Jej chłopak się pojawił, tyle że znienacka, zza krzaków.
A skąd się u Państwa wziął pomysł na to, aby zajmować się kuligami?
Jacek Babiarz: Kuligi są u nas rodzinną tradycją, przekazywaną z dziada pradziada, tak samo jak zamiłowanie do koni. Ja zajmuję się tym 20 lat i mam zamiar co najmniej kolejne tyle.
Wycieczkę kuligiem można zarezerwować, kontaktując się z Anią i Jackiem Babiarz. Więcej informacji, w tym kontakt, znajdują się na stronie internetowej: kuligibialka.pl.